StoryEditor

Jak przygotować stado krów do robota udojowego?

Zagraniczne publikacje naukowe, na jakie powołuje się dr hab. Marcin Gołębiewski donoszą, że od 10 do nawet 25% krów nie nadaje się do doju automatycznego. Jest to dość duża rozbieżność, lecz wszystko zależy od tego, jak przygotujemy do robota nasze stado. Kluczem jest tu dobór buhajów przekazujących odpowiednią budowę wymion. Nie bez znaczenia jest też rasa bydła oraz wiek. Młodsze sztuki o wyżej zawieszonych wymionach zawsze robot ma łatwiej obsłużyć.

23.04.2019., 00:00h

Z kolei prof. Adam Traczykowski na bazie doświadczeń niemieckich hodowców, których obory odwiedzał, szacuje, że nawet 25–30% krów nie jest predysponowanych do doju automatycznego. Jedno ze stad prowadziło dój na dwa sposoby, aby uniknąć brakowania wartościowych krów. Na 115 sztuk dojnych, 85 korzystało z dwóch robotów, a 30 chodziło na halę udojową.

Zapytaliśmy hodowców z krajowego podwórka, którzy wdrożyli dój automatyczny, jak było w ich przypadku, czy odczuli brakowanie krów, których wymiona nie były przystosowane do doju robotem, a może napotkali inne problemy. A także co zrobili, aby przejście z doju tradycyjnego było mniej bolesne.

U Sławomira i Henryka Adamczyków ze Szlachcina (woj. wielkopolskie) krowy przeszły z obory uwięziowej na robota, a więc była to zmiana najtrudniejsza z możliwych. Głównym problemem okazały się nogi.

Po przejściu z obory uwięziowej na robota od razu wyszły wszystkie mankamenty związane z nogami. Zwłaszcza krowy starsze, które dawały sobie radę na uwięzi, w nowych warunkach po prostu kulały. Mieliśmy ogrom brakowań związany z nogami pomimo regularnie i często wykonywanej korekcji racic. W jakimś stopniu pomogły dopiero kąpiele racic wpływające na ich utwardzenie oraz opatrunki łącznie z zastosowaniem specjalnych klocków, chroniących racice przed nadmiernym ścieraniem. Innym problemem było to, że krowy nie umiały chodzić, trzeba było je doganiać do robota, co wymagało czasu, cierpliwości i determinacji. Natomiast nie brakowaliśmy krów z powodów złej budowy wymion, gdyż nasz robot posiada opcję ręcznego podłączania. Oczywiście dobieramy cały czas buhaje, które dają córki o wymionach z regularnie i szeroko rozmieszczonymi ćwiartkami, gdzie strzyki mają odpowiednią długość, tak aby krów podłączanych ręcznie było coraz mniej – powiedział Sławomir Adamczyk, który wraz z ojcem Henrykiem, przewodniczącym rady nadzorczej Średzkiej Spółdzielni Mleczarskiej „Jana” wybrał robota udojowego dwuboksowego Galaxy Astrea firmy Insentec, gdzie jedno ramię obsługuje dwa stanowiska udojowe i jest w stanie wydoić w tym stadzie do 110 krów.

Obecnie przeciętna krowa doi się 2,8 raza dziennie i daje 32–33 litry mleka.

Dwuboksowy robot Insentec Galaxy Astrea

  • Dwuboksowy robot Insentec Galaxy Astrea, w jaki oborę Adamczyków wyposażyła firma A-Lima-Bis.

Pierwszy tydzień na sucho

W przypadku Zbigniewa Czyża – dostawcy mleka do OSM Włoszczowa z Rokitna (woj. śląskie), bardzo pomocne w przyzwyczajaniu krów do robotów udojowych okazało się „odchudzenie” TMR-u do poziomu 20 litrów produkcji na dzień i podawanie na robocie wyższej dawki paszy treściwej przez tydzień, a jednocześnie jeszcze przez ten tydzień dój odbywał się po staremu w sąsiednim starym budynku na hali typu rybia ość.

Krowy szybko zaczęły chodzić na robota zachęcone smakowitą paszą treściwą, chodziły tam tylko po paszę a więc robot funkcjonował przez tydzień na zasadzie stacji paszowej. Ten pierwszy tydzień oswajania z robotem „na sucho” okazał się bardzo pomocny. Bo już po drugim dniu uruchomienia doju automatycznego większość krów nabrała rutyny chodzenia do robota i tylko niektóre trzeba było doganiać. Wraz z rozpoczęciem doju automatycznego wzbogaciliśmy TMR do poprzedniego poziomu produkcji, a zmniejszyliśmy dawkę paszy na robocie – powiedział Zbigniew Czyż, który zdecydował się na 2 roboty DeLaval VMS z ruchem kierowanym. Krowy przeszły do zupełnie nowej obory. Obecnie doi się 100 krów, każda średnio 2,6 raza na dzień, przy 29 litrach dziennego uzysku mleka od sztuki.

Sławomir i Henryk Adamczykowie

  • Sławomir i Henryk Adamczykowie

Zbigniew Czyż zauważył, że robot ma największy kłopot przy podłączaniu tylnych strzyków, które są zbyt blisko siebie, a właściwie się dotykają lub nawet krzyżują. Problem nasila się w końcowej fazie laktacji. W jego przypadku dotyczy to 5 krów, które obecnie są podłączane do robota ręcznie, gdyż jest taka opcja, a z czasem, gdy do doju wejdą młodsze sztuki, zostaną wybrakowane.


Kończące laktację i uparte

Choć Antoni Sowiński ze wsi Dobki (woj. podlaskie) na dój automatyczny przechodził z obory uwięziowej, to uważa, że gdyby przeszedł na halę udojową, to tyle samo pracy musiałby włożyć w nauczenie krów chodzenia czy to do hali, czy do robota. Przez pierwsze 2 tygodnie musiał doganiać krowy do doju. Po tym czasie zdecydowana większość krów zaczęła sama chodzić do robotów, ale nie wszystkie, bo jak podkreślił, nigdy wszystkie same nie wejdą.

Zawsze znajdą się 2–3 krowy, które nie będą chodzić, a to ze względy na to, że kończą laktację a więc nie odczuwają potrzeby doju, a i zachęta w postaci paszy treściwej na robocie nie jest już tak atrakcyjna, wiadomo, dawka zmniejsza się wraz ze spadkiem produkcji. Są też krowy z natury uparte. Niemniej jesteśmy zadowoleni z automatyzacji doju, mamy mniej pracy fizycznej, nie musimy doić na przewodówce rano i wieczorem, ale mamy inne obowiązki, więcej trzeba poświęcić czasu na obserwację stada i śledzenie raportów w komputerowym systemie zarządzania – oznajmił Antoni Sowiński, użytkujący od prawie 1,5 roku 2 roboty Lely Astronaut A4, na których doi się 110 krów, średni dzienny uzysk mleka od sztuki to 31 litrów, a przeciętna krowa odwiedza robota 2,8 raza.

Źle rozłożone strzyki, zbyt zbite, zbyt krótkie i zbyt długie sprawiają kłopoty robotowi w założeniu kubków udojowych, wtedy czynność trwa znacznie dłużej lub w ogóle nie jest możliwa bez ingerencji człowieka, jeśli automatyczny system doju na takową zezwala

  • Źle rozłożone strzyki, zbyt zbite, zbyt krótkie i zbyt długie sprawiają kłopoty robotowi w założeniu kubków udojowych, wtedy czynność trwa znacznie dłużej lub w ogóle nie jest możliwa bez ingerencji człowieka, jeśli automatyczny system doju na takową zezwala

W oborze Antoniego Sowińskiego wystąpiło brakowanie pod kątem budowy wymion po wprowadzeniu automatyzacji doju, ale nie na tak dużą skalę, aby miało znaczenie dla ekonomicznej kondycji gospodarstwa. Niektóre krowy o nieregularnym rozłożeniu strzyków czy też o strzykach zbyt długich, robot daje radę podłączyć, przy czym zajmuje mu to więcej czasu.

U Janusza Matyi ze wsi Zawadka (woj. śląskie), obora użytkowana od listopada 2015 roku, została wyposażona w 2 roboty udojowe dokładnie rok później, a więc przez 12 miesięcy krowy korzystały z nowego obiektu, ale na dój chodziły do starej obory na halę DeLaval typu rybia ość 2 x 4 stanowiska, pracującą w gospodarstwie od 2000 roku. Dostawca OSM Włoszczowa wybrał urządzenia firmy GEA. Jak przyznał, to że krowy wcześniej chodziły luzem, miało duży wpływ na szybsze oswojenie się z robotem, co całemu stadu tak na dobre zajęło 3 miesiące.


Ważna szybkość doju

Robotów przybywa, choć nie tak wiele jak niektórzy prognozowali. Wszak robot to nie zwolnienie od nadzoru stada i precyzyjnego zarządzania, które nierzadko jest trudniejszym wyzwaniem niż sam dój. Niemniej jednak klient modernizuje rynek i firmy inseminacyjne oferują buhaje, które przekazują swoim córkom odpowiednie cechy budowy wymienia, które w przyszłości będą je predysponowały do wykorzystania pod roboty.

SHiUZ Bydgoszcz wybierając buhaje do swojej oferty dla każdego rozpłodnika sprawdza zestaw jego najlepszych cech, którymi wyróżnia się na tle innych osobników, np. wysoka produkcja mleka, doskonała płodność, poprawa budowy wymienia czy nóg, normą też jest kwalifikowanie buhaja jako tego, którego córki będą przydatne do doju robotem. Ważna jest ocena pokroju córek danego buhaja, przede wszystkim wymienia i strzyków ponieważ są to cechy najbardziej istotne pod kątem robota udojowego. Dodatkowo należy pamiętać, że do robota najlepsze są krowy oddające bardzo szybko mleko, a bydgoskie buhaje mają określoną w katalogu szybkość doju.

Zbigniew Czyż z rodziną: żoną Martą oraz dziećmi Julią i Piotrem

  • Zbigniew Czyż z rodziną: żoną Martą oraz dziećmi Julią i Piotrem

Jakie wymię pod robota?

Najlepiej, aby wymię było o mocnej budowie, wysoko zawieszone z równie mocnym więzadłem środkowym. Szerokie i wysoko położone. Jeszcze bardziej istotne jest ustawienie strzyków, które powinny wychodzić z dna wymienia i jest to ważna cecha zarówno przy doju robotem, jak też przy doju mechanicznym, a nawet ręcznym. W przypadku, gdy strzyki ,,idą” zbyt mocno do wewnątrz wymienia (czasami nawet nakładają się na siebie) robot ma problem z założeniem kubków udojowych, może wtedy nawet dojść do założenia jednego kubka na dwa strzyki. Przy doju mechanicznym dojarz musi takie strzyki rozdzielić, aby założyć odpowiednio aparat udojowy. I odwrotnie – niekorzystne jest szerokie ustawienie strzyków, to znaczy kiedy strzyki ,,idą” na zewnątrz wymienia, co przy założonym kubku udojowym skutkuje nadwyrężeniem wewnętrznej ściany u nasady strzyka, podrażnieniem nabłonka i wtedy zapalenie gotowe.

Coraz częściej hodowcy wybierając buhaje patrzą także na przekazywaną na potomstwo długość strzyków – po prostu na krótkich strzykach aparat udojowy może się nie utrzymać i spadnie, natomiast zbyt długi strzyk sprawia kłopoty przy podłączaniu zaginając się, ponadto może być nadepnięty i urwany. W diagramie liniowym, który powinien znajdować się w każdym dobrym katalogu buhajów, najbardziej pożądana dla danej cechy wartość znajduje się w innym miejscu skali liniowej. W przypadku ustawienia i długości strzyków tak istotnych przy udoju robotem najlepiej, aby wartość na ,,liniowce” oscylowała w okolicy 100, czyli nie odbiegała ani w prawo ani w lewo. Ustawienie i długość strzyków jest jedną z wyżej odziedziczalnych cech pokroju.

Janusz Matyja

  • Janusz Matyja

SHiUZ Bydgoszcz wybierając buhaje pod kątem przydatności córek do doju robotem poddaje analizie wszystkie wymienione wcześniej cechy i z całej plejady rozpłodników wybiera te, które swoimi parametrami są najbliżej ideału. Szczególnie pod roboty udojowe przydatne są buhaje takie jak:

  • HOTSHOT,
  • MONTREALER,
  • MYFLOW,
  • MELFIELD,
  • MIPNOSP2M, P
  • OMLAMING,
  • LOUCAS,
  • SILVERADO,
  • OS MONTI,
  • EBP BOROMIR,
  • D.JAZZ,
  • EBP BROLIN,
  • EBP BLAST,
  • EBP ETERNAL,
  • LOWIL,
  • MAJOR,
  • MANAVA,
  • MANAMUR,
  • MORPHEUS,
  • HOMMA CAPJ

– jest w czym wybierać.

Inne firmy, jak np. WCHiRZ Poznań z siedzibą w Tulcach, również mają w swoich ofertach buhaje szczególnie polecane do krycia w oborach z robotami. W przypadku Wielkopolskiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt jest to 14 buhajów spełniających takie kryteria. Oprócz znanych już wcześniej jak np. MANO, MEGABIT, RAPTOR i MYWAY są też trzy nowe buhaje: GH UBRUS, UPOJNY i SUPERGEN.

Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski

19. kwiecień 2024 06:20