StoryEditor

Polskie mleczarnie powinny być przygotowane na czarny scenariusz

W ubiegłym tygodniu ponownie wzrosła zarówno cena mleka w skupie, jak i koszty jego produkcji. Dane płynące z Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wskazały, że w maju 2022 roku mleko w skupie kosztowało przeciętnie 2,21 zł netto. Jak się okazuje, jednak za sprawą rosnących cen energii i paliw (wzrost o 6,8%), wydatki na jego produkcję w Unii Europejskiej w ciągu miesiąca ponownie wzrosły. Za to koszty żywienia krów, nieznacznie, bo o 1,3 % spadły w ciągu ostatnich czterech tygodni.

 

08.07.2022., 00:00h

Utrzymująca się koniunktura na światowym rynku mleka skłania do refleksji nad zasadnością dalszych inwestycji w mleczarniach

Wątek ten, nader często podnoszony na walnych zgromadzeniach spółdzielni, bardzo często jest poddawany krytycznej analizie. Niektórzy członkowie spółdzielni mleczarskich woleliby bieżące zyski przenieść bezpośrednio na podwyżki cen skupowanego mleka. Czy nie jest to jednak podcinanie gałęzi, na której siedzą również oni? Trudno tu jednoznacznie odpowiedzieć, bo sytuacja każdego przedsiębiorstwa jest inna. Rynek zbytu jest tu jednak kluczowy, a więc przy takim planowaniu powinna być analizowana konkurencja nie tylko w Polsce, Unii Europejskiej, ale i na rynku światowym. W Polsce, zgodnie z danymi GUS, w ubiegłym roku przetwórstwem mleka zajmowało się 118 podmiotów, a łączne dostawy do przemysłu wyniosły ok. 12 mld kg mleka. W tym samym czasie w Niemczech działało 155 mleczarni, ale wielkość skupu była niemal 2,5-krotnie większa. Oznacza to, że Niemcy wciąż pozostają europejskim liderem osiągając odpowiednio 20- i 23-procentowy udział w dostawach i produkcji na rynku wspólnotowym. W tym samym czasie polski udział eksportu na rynku unijnym stanowił jedynie 5,4%, notując przy tym 8% udział w europejskim skupie mleka. W porównaniu do Niemiec, skup mamy 2,5-krotnie mniejszy, a udział w eksporcie już 4-krotnie mniejszy.

Z czego wynika fakt, że nasze firmy są mniej skuteczne w walce o konsumenta?

Jedną z przyczyn jest niewystarczająca skala produkcji, która często nie pozwala na dostarczenie jednorodnego produktu do centrum dystrybucyjnego, które zaopatruje sieć sklepów albo lokalnego dystrybutora. Dlatego inwestycje w zakładach mleczarskich są wręcz niezbędne – zarówno dla osiągnięcia większej skali produkcji, jak i dla obniżenia jednostkowych kosztów przetwórstwa mleka.

Ale klimat nie sprzyja inwestowaniu. Wszak koszty przetwarzania mleka na wyroby mleczarskie rosną z miesiąca na miesiąc. Podobnie z miesiąca na miesiąc na skutek podwyżki stóp procentowych spowodowanej wysoką inflacją drożeją kredyty. Rosną też ceny urządzeń mleczarskich i linii technologicznych. Wydłuża się także okres wyczekiwania na nie. Dlatego na inwestycje mogą sobie pozwolić nade wszystko duzi eksporterzy. Wypada tutaj przypomnieć, że znaczący udział inwestycji w przemyśle mleczarskim zanotowano w 2017 roku. Ceny artykułów mleczarskich, po załamaniu w latach 2015/2016, wzrosły. Jednak koszty operacyjne były znacznie niższe niż obecnie. Dobra koniunktura przełożyła się wówczas na 10-procentowy wzrost inwestycji, osiągnąwszy ostatecznie poziom aż 10 mld zł. Wówczas podstawowym kierunkiem inwestycji był zakup maszyn (65%), budynki (25%) oraz środki transportu. Inwestycje przede wszystkim realizowano w większych mleczarniach – w 77 procentach zatrudniających powyżej 250 osób. Obecnie inwestycje oraz wsparcie państwa potrzebne są przede wszystkim małym i średnim mleczarniom, których ubywa z roku na rok, zaś główną przyczyną tego stanu rzeczy są wysokie koszty ich funkcjonowania.

Działania inwestycyjne są potrzebne nie tylko po to, aby skuteczniej konkurować, ale i wypłacać wyższe ceny swoim dostawcom. Niejednokrotnie w sprawozdaniach rocznych przedstawianych na walnych zgromadzeniach brakuje czytelnego wyjaśnienia, jak inwestycje wpływają na ceny mleka, a to przecież najbardziej interesuje.

Wzrasta spożycie mleka w Polsce

Nie bez znaczenia pozostaje jednak rynek krajowy, który jest fundamentem, o który trzeba również dbać. Z ogólnodostępnych danych wynika, że bilansowe spożycie mleka w 2020 roku wyniosło 244 litrów na osobę, co stanowiło wzrost o 19 litrów w porównaniu do roku poprzedniego. Wynik ten zawdzięczamy większemu spożyciu mleka w okresie wybuchu pandemii. Danych z 2021 roku jeszcze nie podano, ale trzeba się liczyć z tym, że inflacja utrzymaniu bądź wzrostowi spożycia na pewno nie pomaga. Pomóc za to może kampania informacyjna zarówno w języku polskim, jak i ukraińskim czy rosyjskim. Zdziwienie budzi fakt, że Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, administrujący Funduszem Promocji Mleka póki co nie dostrzega nowych ognisk popytowych, tworzonych przez uchodźców wojennych z Ukrainy. Wszak w każdym mieście automaty parkingowe, czy też biletomaty wyświetlają komunikaty w języku rosyjskim, ukraińskim. Dlatego polskie produkty mleczarskie powinny być już dawno promowane i etykietowane w tych językach. Wszak gra idzie o zdobycie nowych konsumentów, bowiem w naszym kraju żyje ponad 2 mln uchodźców Ukrainy – jak nie więcej. Obecnie niewielu mówi o czarnym scenariuszu – o pogorszeniu koniunktury na rynku światowym. Ale trzeba przyjąć do wiadomości, że kiedyś ona się skończy. I wówczas polskiemu mleczarstwu pozostanie fundament w postaci krajowego konsumenta, o którego trzeba już bardziej zadbać!

Jarosław Malczewski
Zdjęcie: Archiwum

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 27/2022 na str. 45. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

20. kwiecień 2024 17:00