Nowa obora z nową halą udojową
– Rury mleczne jakie 12 lat temu były standardowo stosowane dziś są już dla naszych krów zbyt cienkie. To obrazowo pokazuje jaki postęp genetyczny w kierunku mleczności wykonaliśmy nie tylko my, ale większość polskich hodowców w ostatnich 10 latach. Na szczęście nie jest to problem nie do rozwiązania. Nosimy się z zamiarem rozbudowy obory i powiększenia stada, zatem nieunikniona będzie też wymiana hali udojowej na nową i większą również z szerszymi rurami mlecznymi. Nadal będzie to hala tego samego producenta czyli GEA (kiedyś Westfalia), bo ta przez 12 lata działała bez zarzutów i już dawno zarobiła na siebie. Będzie to jednak dojarnia lepiej doposażona, na pewno z pomiarem mleka. Nie chcemy natomiast robotów udojowych, gdyż pod roboty trzeba budować oborę od podstaw a nie adoptować istniejący budynek – powiedział Jan Pisarkiewicz, dodając, że wraz z nową halą niezbędna będzie też większa poczekalnia oraz większe wygrodzenia na samej hali bo dziś krowy wieloródki z trudem mieszczą się na stanowiskach udojowych.
Zboże to tylko półprodukt
Ze względu na brak opłacalności sprzedaży zbóż Jan Pisarek jak największą ich ilość chce przerobić na pasze dla bydła. Obecnie sam sporządza mieszankę treściwą tzw. rozdojeniową, a więc podawaną krowom w okresie okołowycieleniowym. Zaś już niebawem, kiedy tylko skończy się zakupiona pełnoporcjowa pasza treściwa będzie też we własnym zakresie sporządzał mieszankę treściwą laktacyjna, a więc zadawaną krowom przez cały okres laktacji i dawkowaną z uwzględnieniem ich możliwości produkcyjnych.
– Jeśli zboża przetworzymy we własnym gospodarstwie na produkt końcowy jakim jest mleko to wtedy mamy konkretny zysk, a sprzedanie półproduktu jakim jest ziarno zbóż zupełnie się nam nie kalkuluje. To samo dotyczy bel siana i sianokiszonki - przerobione na mleko dają zysk, a tylko sprzedane zaledwie pokrywają koszt własnej produkcji – zaznaczył Jan Pisarkiewicz.
Paszę treściwą rozdojeniową hodowca sporządza sam już od ponad 2 lat, jest ona podawana przez okres około 100 dni po porodzie, a w przypadku krów najwydajniejszych nawet 120 dni. Ma podniesiony poziom energii w celu aby krowa bez komplikacji przeszła od porodu do szczytu laktacji. Zawiera takie składniki jak: śruta kukurydziana, poekstrakcyjna śruta sojowa, tłuszcze chronione oraz witaminy i minerały. Zaś w paszy laktacyjnej ważnym składnikiem będą własne śruty zbożowe, oczywiście uzupełnione o wszystkie inne niezbędne komponenty.
Stacje zamiast grup
Jan Pisarkiewicz nie dzieli swoich krów na grupy żywieniowe, gdyż uważa że przy 80 sztukach miałoby to więcej minusów niż plusów. Dlatego zdecydował się na montaż dwóch stacji paszowych GEA, a każda z nich wydaje dwa wspomniane rodzaje paszy treściwej: rozdojeniową i laktacyjną.
– Nie robimy grup żywieniowych, gdyż nasze stado jest na to zbyt małe, byłoby więcej zamieszania niż korzyści. Przekonaliśmy się o tym w praktyce, bo kilka lat temu się o to pokusiliśmy. Problem polegał na tym, że przy takiej wielkości obory jak nasza nie szło dobrze zgrać odpowiedniej ilości legowisk na grupie z odpowiednim dostępem do stołu paszowego. Zatem krowy, które trafiały do II grupy od razu spadały z mlekiem, gdyż były tam nowe i miały ciężko konkurować z pozostałymi o swobodny dostęp do stołu paszowego, który i tak był mocno ograniczony – wyjaśnił Jan Pisarkiewicz.
Choć Pisarkiewiczowie zrezygnowali z grup na rzecz stacji paszowych nie oznacza to, że ten model jest zupełnie bez wad.
Choć Pisarkiewiczowie zrezygnowali z grup na rzecz stacji paszowych nie oznacza to, że ten model jest zupełnie bez wad.
– Pierwszą stację paszową mamy już od roku 2007, z czasem dochowując się coraz wydajniejszych krów zwiększaliśmy im premie na stacji paszowej, okazało się, że przy tak dużych dawkach, podzielonych na dużą ilość porcji, aby przeciwdziałać kwasicy żwacza, brakło czasu aby stacja je sprawnie wydawała. Dlatego przed rokiem dokupiliśmy drugą stacje paszową i widzimy poprawę co pozytywnie przełożyło się na ilość mleka – powiedział Jan Pisarkiewicz. – Dobrze by było, aby stacje paszowe miały jeszcze zamknięcie a nasze nie mają. Tzn. aby po wejściu krowy do boksu stacji zamykała się za nią bramka, wtedy nie ma możliwości przegonienia słabszej krowy przez mocniejszą i wyjadania nie swojej dawki, a takie przypadki niestety u nas występują – dodał Damian Pisarkiewicz.
- Małgorzata i Jan Pisarkiewiczowie gospodarują z synem Damianem i synową Malwiną, którzy mają dwóch synów: 3-letniego Tymona i rocznego Julka (wszyscy na zdjęciu). Jan i Małgorzata mają też dwie córki: Katarzynę oraz Wiktorię. Rolnicy ze wsi Bogurzynek (pow. mławski, gm. Wiśniewo) uprawiają 126 ha w tym 76 ha własnych oraz 50 ha dzierżaw. Na 40 ha sieją kukurydzę (30 ha na kiszonkę, 10 ha na ziarno zakiszane w rękawie), użytki zielone zajmują 50 ha, zaś na pozostałych 36 ha uprawiają zboża takie jak: pszenica, żyto i pszenżyto. Utrzymują 170 sztuk bydła, w tym 80 krów, od których miesięcznie sprzedają 70 tys. litrów mleka do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita - oddział Działdowo. Średnia wydajność stada liczona z oceny wynosi ok. 11 tys. kg mleka, co plasuje rodzinę Pisarkiewiczów w czołówce powiatu mławskiego pod względem mleczności krów. Jan Pisarkiewicz pełni funkcję skarbnika Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka
- Legowiska dla krów dojnych obficie ścielone słomą, zapewniają higienę na wysokim poziomie, są też bardzo wygodne
- Krowy zasuszone korzystają z głębokiej ściółki i dodatkowo mogą w każdej chwili wyjść na utwardzony okólnik
Suchy TMR dla cieląt
Hodowcy z Bogurzynka sporządzają dość bogaty w składniki pokarmowe TMR dla krów dojnych wyliczony na dzienną produkcję 30 litrów mleka. Zaś krowy mające większe potrzeby żywieniowe dokarmiane są ze stacji paszowej. Aby TMR gwarantował tak wysoką produkcję musi zawierać mocny wkład pasz treściwych, a są to śruty zbożowe w ilości 2,8 kg/szt., a także poekstrakcyjna śruta rzepakowa i gniecione ziarno kukurydzy z rękawa, do tego dochodzą dodatki żywieniowe w tym bufor i premiks. Podstawą są pasze objętościowe: kiszonka z kukurydzy (1600 kg na paszowóz), sianokiszonka (1200 kg na paszowóz) oraz młóto browarniane. Dodatek słomy (0,5 kg/szt.) pozwala utrzymać odpowiednią strukturę TMR-u z właściwym poziomem włókna tym bardziej, że w tym roku sianokiszonka jest dość mokra – ma 50% wilgotności.
Drugi TMR rolnicy przygotowują dla starszych jałówek i krów zasuszonych, zawiera on kiszonkę z kukurydzy i sianokiszonkę, ale z dużym udziałem słomy (1 balot na paszowóz). Z pasz treściwych jest tu tylko poekstrakcyjna śruta rzepakowa, nie może zabraknąć również specjalnego dodatku mineralno-witaminowego, dedykowanego dla jałówek cielnych i krów zasuszonych. Nie ma tu typowo energetycznej paszy treściwej aby jałówki się nie zapasały.
– Do 9 miesiąca życia jałówka musi pobierać paszę zasobną także w energię, ale potem najważniejsze jest białko, ponieważ jeśli tu przesadzimy z energią to nie otrzymamy sztuki smukłej i wysokiej, która nam się ładnie zacieli, ale opasa mającego duże problemy ze skutecznym zacieleniem – wyjaśnił Jan Pisarkiewicz.
Młodsze jałówki w wieku od 2,5 do 9 miesiąca życia otrzymują TMR od krów dojnych, dodatkowo wzmacniany śrutą. Z kolei cielęta w wieku do 2,5 miesiąca otrzymują suchy TMR zawierający: suchą i bardzo dobrej jakości słomę, suszone mielone ziarno kukurydzy, śrutę zbożową, poekstrakcyjną śrutę sojową, melasę i premiks. Ten suchy TMR bardzo dobrze się przechowuje, zatem jest mieszany z częstotliwością raz na 2-3 miesiące.
Przekładaniec na pryzmie
Dawki TMR powstają w wozie paszowym Strautmann o pojemności 14 m3 posiadającym dwa pionowe ślimaki. Z tej maszyny rolnicy są zadowoleni, gdyż dokładnie miesza, nie było też żadnych awarii przez 6 lat pracy.
– Nie sporządzamy balotów, a całość traw zbieramy przyczepą, gdyż jest to metoda dużo szybsza. To co przyczepą samozbierajacą zrobimy w dzień, to prasą i owijarką robilibyśmy w 3 dni. Nasza metoda jest też tańsza o czym decydują koszty folii – zaznaczył Jan Pisarkiewicz, dodając, że sianokiszonka zadawana z pryzmy jest bardziej jednolita pod względem składu, a z balotami jest jak na loterii, każdy różni się składem, nie mówiąc już o tych pochodzących z różnych siedlisk czy tez z różnych pokosów.
- Pasze treściwe wydają dwie stacje paszowe
- Obora o wymiarach 24 x 39 m zostanie przedłużona o 25 m
- Hala udojowa typu rybia ość
Co ciekawe Jan Pisarkiewicz przygotowuje sianokiszonkę w postaci specjalnego przekładańca tzn. cały pierwszy pokos składuje w jedną pryzmę, którą okrywa cienką i przylegającą folią typu strecz, następnie typową folią kiszonkarska, potem siatką ochronną, a na koniec workami z ziemią. To wszystko zdejmuje i dokłada na tą pryzmę cały drugi pokos i znów przykrywa wspomnianymi warstwami. Pryzmę sporządza tak, aby jej czoło miało wysokość do 1,7 m, bo tyle jest wstanie objąć wycinak, pobierający taflę składają się z materiału zebranego z wszystkich siedlisk i z obu pokosów. Zatem co dziennie krowy otrzymują całościowy przekrój zebranych traw. Taka metoda maksymalnie wpływa na ujednolicenie jakości i składu podawanej sianokiszonki, tym bardziej że jest skarmiana przez okres co najmniej 8 miesięcy.
Tylko rozbudowa
Budowa nowej obory - takie były plany, ale obszar na którym znajduje się gospodarstwo objęty jest Naturą 2000. Dlatego zamiast budowy oddzielnego obiektu będzie rozbudowa obecnie użytkowanego.
– Nasz obora ma wymiary 24 x 39 m co daje 940 m2. Dostaliśmy pozwolenie na kolejne 640 m2 jakie możemy przeznaczyć pod produkcję mleka. Jest to zbyt mało aby stawiać kolejny budynek, zatem rozbudujemy ten, który posiadamy, a dokładnie wydłużymy o 25 m, uzyskując ostatecznie wymiary 24 x 64 m – wyjaśnił Jan Pisarkiewicz.
Stol paszowy ma szerokość 5 m. Płytkie boksy legowiskowe ścielone są słomą raz na 3 dni, a obornik wypychany jest 2 razy dziennie przy pomocy ładowarki. Schładzalnik na mleko ma 4 200 l, dlatego odbiór białego surowca odbywa się codziennie.
– Z Mlekovitą - oddział w Działdowie współpraca układa się bardzo dobrze. Zakład jest elastyczny i idzie nam na rękę z odbiorami mleka, są też przede wszystkim blisko zatem w każdej chwili są w stanie podjechać i podebrać mleko. W innym wypadku musielibyśmy wymienić schładzalnik na większy. Sama wymiana nie jest taka straszna jak wstawienie większego schładzalnika do pomieszczenia socjalnego, które jest zbyt małe. Jeszcze te 10 lat temu nie myśleliśmy, że będziemy produkować aż tak dużo mleka – przyznał Jan Pisarkiewicz.
Inseminuje następca
W stadzie króluje bydło rasy hf. Nasienie zużywane do inseminacji w 60% pochodzi z Mazowieckiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu. Pozostałe 40% to głównie nasienie seksowane stosowane na jałówkach, a zakupywane z takich firm jak Konrad i Top Gen. Zabiegi unasienniania wykonuje Dawid Pisarkiewicz już od 6 lat. Fachu inseminatorskiego nauczył się na kursie zorganizowanym przez MCHiRZ Łowicz.
– Nie ma co ukrywać, że nasienie seksowane jest droższe, a jednocześnie ma mniej ruchliwe plemniki, co przekłada się na słabszą skuteczność krycia, dlatego stosujemy je tylko na szczupłych jałówkach u których występują wyraźne oznaki rui – oznajmił Dawid Pisarkiewicz.
- Wóz paszowy Strautmann o pojemności 14 m3
Własnych jałówek nie tylko wystarcza na remont stada, ale też jest pewna nadwyżka. W poprzednim roku hodowcy sprzedali 13 cielnych jałowic hodowlanych co stanowi ponad 16% stada podstawowego – całkiem dobry wynik, gdyż za minimum dobrze prowadzonego stada uznaje się w tym przypadku 10%.
Cielęta w wieku do 3 tygodni utrzymywane są w 10 indywidualnych budkach typu igloo, a potem przechodzą na automatyczna stację odpajania GEA, gdzie pozostają przez 70 dni.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski