Dlaczego osocze od krów, a nie od ozdrowieńców?
Krowy z częściowo ludzkim układem odpornościowym „wyprodukowane” w ciągu ostatnich 20 lat przez SAB Biotherapeutics są gotowe do testów. Jak tylko zaczęła się pandemia naukowcy wprowadzili do krwiobiegu krów niezakaźne fragmenty koronawirusa SARS-CoV-2 zmuszając tym samym ich układ odpornościowy do produkowania ludzkich przeciwciał.
Firma wyprodukowała w ten sposób lek, nazwany SAB-185. Nie wiadomo jeszcze, czy lek będzie testowany tylko pod kątem terapii chorych pacjentów czy również w profilaktyce zachorowań. Lek jest nowy, choć metoda działania (tzw. pasywnej terapii przeciwciałami) jest prosta i przetestowana – do organizmu chorego podaje się przeciwciała osób wcześniej zakażonych, które zwalczyły chorobę. Dzięki temu chory dostaje gotowe przeciwciała, a jego organizm może rozpocząć walkę z chorobą. Na tej zasadzie działa „osocze ozdrowieńców”.
Koniecznie są dalsze badania kliniczne
Jednak wg przedstawicieli firmy, krowy mają znacznie (czterokrotnie) silniejszą odpowiedź immunologiczną od ludzi. Nie bez znaczenia jest tu wielkość zwierzęcia i ilość krwi – mogą oddać osocze trzy razy w miesiącu, a nie jak w przypadku ludzi – raz. Aby jednak terapię krowimi przeciwciałami wprowadzić w życie, konieczne są wcześniejsze próby kliniczne z udziałem ludzi. Badania zostały przeprowadzone na uniwersytecie w Pittsburghu, ale nie zostały opublikowane ani zrecenzowane w czasopiśmie naukowym, a jedynie udostępnione przez firmę w komunikacie prasowym.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcie: Unsplash
Andrzej Rutkowski
Zdjęcie: Unsplash