StoryEditor

Inseminator to nie tylko zastępca byka

Z Waldemarem Arnoldem - inseminatorem z ponad 30 letnim stażem z Ornety (pow. lidzbarski) rozmawia Andrzej Rutkowski.

01.04.2019., 00:00h

Jakiej wielkości jest typowa obora, w której pan wykonuje zabiegi inseminacji?

Nie współpracuję z tymi największymi, a z indywidualnymi gospodarstwami posiadającymi zazwyczaj od 10 do 100 krów. W ostatnich latach wypadły ze współpracy duże gospodarstwa tzw. popegeerowskie, które albo zupełnie upadły albo nowi właściciele zaniechali produkcji mleka. Tam gdzie produkcja mleka została, unasiennia się na innej zasadzie tzn. z kompleksową synchronizacją rui pod opieką lekarza weterynarii.

Czy bardzo zauważalna jest zmiana genetyczna stad w kierunku czystorasowego bydła holsztyńsko-fryzyjskiego?

Nasz teren jest dwukierunkowy, rozwinęła się hodowla zarówno hf-a jak i bydła mięsnego. Na gospodarstwach z lepszymi warunkami, gdzie z dobrej klasy gleb można zebrać pasze zasobne w składniki pokarmowe jak np. kiszonka z kukurydzy czy kiszonka z lucerny hodowcy poszli w kierunku hf-a. Ale nie była to totalna „haefizacja”, ale rozsądna, tzn., że nasienie hf szło na krowy najlepsze i to ich córki zostawały na remont i powiększenie stada. Zaś krowy o słabszych wydajnościach kryliśmy nasieniem od buhajów mięsnych, te zwierzęta szły na opas lub na sprzedaż. Z kolei w gospodarstwach, w których przeważają mniej wydajne trwałe użytki zielone, pojawiło się bydło mięsne i to w wielu przypadkach na skutek krzyżowania wypierającego z rasą limousine.

Czy tylko limousine czy też inne rasy mięsne zyskały na popularności?

Stanowczo tylko limousine. Rolnicy nie chcieli charolaisa ze względu na trudne porody. Z kolei hereford i angus się nie przyjęły, bo u nas nadal nie ma rynku na mięso stekowe, a na bardziej chudą wołowinę czyli tą z przeznaczeniem na tatar. Tek naprawdę to rynek zadecydował, że hodowcy wybrali limousina, bo ta rasa najlepiej w obecnych uwarunkowaniach się spienięża. W granicach 30-40 % deponowanych przeze mnie porcji  to nasienie mięsne, a pozostałe jest od ras mlecznych.

Co dalej gdy już gospodarstwa nastawione na produkcję mleka uzyskały czystorasowego lub niemal czystorasowego hf-a?

Dziś w gospodarstwach, w których utrzymywany jest czystorasowy wydajny, ale i delikatny hf hodowcy często decydują się wzmocnić swoje bydło poprzez zastosowanie nasienia takich ras jak simental mleczny czy też montbeliarde, co pozwala ukierunkować bydło w kierunku lepszego pokroju, mocniejszej racicy czy też masywniejszej budowy. Z kolei wydajność wcale nie spada, bo udział hf-a w stadach jest już wysoki i jednorazowe przekrzyżowania wyżej wspomnianymi rasami nie odbijają się mocno na wydajności, a znacznie mogą pomóc pod względem zdrowotności.

 Jakie buhaje najlepiej sprawdzają się w pana terenie?

Duży udział pastwisk i łąk w strukturze upraw, teren pagórkowaty to sprawia, że  ciężko jest sprzedawać dobrego hf-a czyli z początku rankingów. Raczej sprawdza się przeciętny hf wspomagany wspomnianymi już montbeliardem i simentalem mlecznym. Na to bydło rolnicy nie narzekają, a wręcz przeciwnie. Ostatnio dużo słomek idzie buhaja rasy hf odmiany czerwono-białej o nazwie LIR RED. Oczywiście są gospodarstwa, które potrzebują buhajów z wyższej półki i tu dobrze sprawdza się czarno-biały hf EBP ENORME. Ostatnio też bardzo dobrze sprzedaje się nasienie od wszystkich buhajów poprawiających zawartość białka w mleku.

Jakie jeszcze cechy powinien posiadać dobry buhaj?

Najbardziej u krowy interesują mnie takie cechy jak dobrze zawieszone wymię, mocne nogi i racice, ilość mleka, zawartość białka i tłuszczu oraz pokrój, dlatego takie buhaje polecam swoim rolnikom. Nie sprowadzam swojego zawodu tylko do usługi sztucznego krycia, może dlatego, że z wykształcenia jestem technikiem weterynarii. Doradzam jakie cechy trzeba wzmocnić u konkretnej krowy, dobieram buhaja, często też radzę w zupełnie innych kwestiach, które mogłyby pomóc w funkcjonowaniu stada.  To nie łatwy zwód, wolne mam tylko dwa dni w roku: pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia oraz pierwszy dzień Wielkanocy. Jednak inaczej się nie da, bo gdybym nie był dostępny każdego dnia dla hodowcy, to szybko wypadłbym z rynku. Nie jest już tak, że inseminator tylko zastępuje byka. Współpraca musi być kompleksowa, trzeba z rolnikiem rozmawiać, bo powodzenie w jego oborze przekłada się również na moje wyniki.

Czy da się określić ilość obór  współpracujących czy też ilość deponowanych przez pana słomek na miesiąc czy też rok?

To żaden problem, bo każdy zabieg jest od razu rejestrowany w przenośnym komputerze, jakiego używam też do drukowania świadectw inseminacji na miejscu u rolnika. Jednak nie chciałbym podawać tych informacji, ze względu na to, że wiele firm po ukazaniu się artykułu chciałoby nawiązać ze mną współpracę, a mi wystarczy SHiUZ Bydgoszcz, z którym współpraca układa się bardzo dobrze, a ich oferta jest tak szeroka i kompletna, że nie widzę potrzeby nawiązywania współpracy z innymi firmami. Ze SHiUZ-em Bydgoszcz współpracuję już od 1985 roku. Pracowałem wtedy jako brygadzista i inseminator w jednym, w Zakładzie Rolnym w Woli Lipeckiej, gdzie unasienniałem ponad 100 sztuk i to były moje pierwsze szlify. Z czasem postanowiłem zostać inseminatorem terenowym, zaczynając od współpracy z oborami z gminy Orneta. Dziś działam na terenie 10 gmin, z powiatów: lidzbarskiego, braniewskiego, elbląskiego i ostródzkiego.

Czy widoczne jest w terenie, że  wzrost wydajności przekłada się na skuteczność kryć?

Podczas 30 lat mojej pracy nastąpił znaczny wzrost wydajności mlecznej, średnia wydajność wzrosła dwukrotnie. Mamy inne systemy żywienia, nowe obory, jednak nadal wysoka wydajność bije po rozrodzie. Wszystko trzeba zgrać, trzeba dać dużo energii i mikroelementów, aby krowa nie tylko dawała mleko, ale też miała jeszcze ochotę okazywać ruję. Jednak zawsze rosnąca wydajność będzie skracała ruję i osłabiała jej oznaki. Na pewno w dużych stadach pomocne w wykrywaniu rui są elektroniczne systemy wykrywania rui, a trzeba przyznać, że w naszym terenie powstają piękne nowe obory.

Innym problemem rozrodu są letnie upały, czy potwierdzają to terenowe wizyty w stadach?

Bezwzględnie tak. W upały stres cieplny odbija się nie tylko na słabszej skuteczności zacieleń, ale też komplikuje wycielenia, które często przebiegają z powikłaniami układu rozrodczego. Trzeba tez mówić, o tym, że w upały najczęściej dochodzi do wczesnych poronień, a więc zamierania zarodków  w około 40-50 dniu rozwoju. Warto zatem pomyśleć, czy nie ustawić tak rozrodu, aby na miesiące najcieplejsze przypadało jak najmniej wycieleń oraz ograniczyć wtedy krycie krów. Niektóre stada to stosują inne nie, bo przecież naturalnym jest, że jeśli krowa jest w rui to gospodarz chce ją kryć.

Dziękuję za rozmowę

22. listopad 2024 06:02