StoryEditorRynek mleka

Czy na rynku mleka będzie jeszcze dobrze?

Sytuacja makroekonomiczna, która wytworzyła się po wybuchu wojny w Ukrainie powoduje wzrost kosztów produkcji, co znalazło przełożenie na wzrost cen mleka. Z drugiej strony, rosnąca inflacja powoduje spadek siły nabywczej, co sprawia, że wzrost cen masowych produktów mlecznych wyhamował, stąd zakłada się, że ceny mleka nie będą już rosły, czego niestety nie można powiedzieć o kosztach produkcji.

Skończył się czas, gdzie wolny rynek i demokracja są stałym elementem rozwoju gospodarek

Po 24 lutego weszliśmy w inny etap rozwoju świata, a szczególnie Europy. Skończył się okres, w którym uważano, że demokracja i wolny rynek będą stałym elementem rozwoju gospodarek – mówił prof. Andrzej Parzonko ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, podczas VII Forum Rolników i Agrobiznesu, które odbyło się 29 listopada w Poznaniu a jego organizatorem był Top Agrar Polska.

Kto na tym skorzysta?

Inflacja w Polsce, według Europejskiego Banku Centralnego, w 2022 r. będzie na poziomie 14,5%, podobnie ma być za rok, poprawi się dopiero od 2025 r. W opinii profesora, przyczyniły się do tego rozbudowane programy socjalne, tarcze antycovidowe, a ostatecznie wojna w Ukrainie. Zagrożeniem dla rozwoju sektora mleczarskiego w Polsce oraz w Unii Europejskiej, w tym produkcji mleka, jest uparta polityka klimatyczna UE, czyli zerowa emisja CO2 do 2050 r.

Z drugiej strony, widmo kryzysu gospodarczego powoduje, że rośnie ryzyko migracji ludności z Ukrainy, czego największe konsekwencje odczuwa polski rynek oraz napływ ludności z państw Afryki Płn. i Bliskiego Wschodu, co z kolei bardziej odczuwać będą państwa Europy Zachodniej i Południowej. Ponadto w 2030 roku będzie nas dużo więcej, przekroczymy już 8 mld, a jeśli poziom konsumpcji utrzyma się na obecnej wysokości, będzie potrzeba o ponad 87 mln t mleka na świecie więcej.

Największy producent mleka na świecie, jakim są Indie, sukcesywnie zwiększa produkcję, w 2020 roku była ona na poziomie 195 mln t, jednak oni przeznaczają ją głównie na potrzeby krajowe. Ważnym graczem na tym rynku są także USA, ale tam obserwujemy spadek pogłowia krów mlecznych, aczkolwiek wzrasta wydajność. W 2020 r. USA wyprodukowały 101 mln t mleka. W UE produkcja w 2020 r. była na poziomie 153 mln t a sytuacja związana z pogłowiem krów i wydajnością jest podobna jak w Stanach. Dla światowego rynku mleka bardzo ważna jest też Nowa Zelandia, która ze względu na to, że eksportuje 95% swojej produkcji artykułów mleczarskich, wyznacza trendy cenowe na świecie i ceny w skupie – tłumaczył prof. Parzonko.

Jak wskazują dane z OESD dotyczące handlu produktami mlecznymi o charakterze masowym, do 2030 zapotrzebowanie na produkty mleczne będzie zwiększać się głównie na kontynencie azjatyckim, zwłaszcza w Chinach. Chiny zwiększają produkcję, ale ograniczają ich zasoby ziemi, nie mają paszy objętościowej, sprowadzają ją nawet z Kanady, im więc opłaca się importować gotowe produkty. Globalnie zapotrzebowanie na import masła wzrośnie w najbliższych latach o ponad 126%, serów o 130%, OMP o 109% a PMP o 98%. Profesor Parzonko ma wątpliwości czy Europa, będąc w układzie politycznym ze Stanami Zjednoczonymi, skorzysta na wzroście popytu importowego ze strony Państwa Środka. Polska produkcja mleka przewyższa o 24% popyt krajowy, musimy to gdzieś sprzedać.

Ceny produktów mleczarskich wyhamowały. Scenariusze są mało optymistyczne

W 2022 r. ceny zaczęły rosnąć głównie ze względu na osłabienie euro w stosunku do dolara, a u nas osłabienie ogólnie waluty, ale po urealnieniu, czyli uwzględnienie inflacji, wzrost nie był już tak imponujący. Obserwując sytuację na światowym rynku produktów mlecznych o charakterze masowym, można stwierdzić, iż od początku października br. ceny na masło, sery i mleko w proszku zaczęły lekko spadać, co oznacza, że osiągnęły już swoje maksima. W moim odczuciu spadki te na rynkach światowych najprawdopodobniej będą się pogłębiały. Obecnie sytuacja jest bardzo dynamiczna, scenariusze mogą być różne, ale generalnie są mało optymistyczne – podkreślał profesor z SGGW.

image

Prof. Andrzej Parzonko z SGGW w Warszawie

FOTO: Magdalena Szymańska

Ekspert jest jednak przekonany, że popyt na produkty mleczne w Europie i na świecie zmniejszy się w 2023 r., wysokie ceny produktów mlecznych nie są już akceptowane przez znaczną część społeczeństwa, dotyczy to głównie cen masła. Na ceny masła ma wpływ wzrost cen utwardzonych olejów roślinnych, pomimo tego, że masło zdrożało o prawie 30%, wzrost cen tamtych tłuszczów był silniejszy.

W Polsce realne ceny mleka nie będą już rosły, czego niestety nie można powiedzieć o cenach nośników energii. Utrzymująca się inflacja będzie nadal sygnałem do tego, by nie obniżać stóp procentowych, co będzie wpływało na wyższe raty kredytów, a tym samym obniżenie płynności finansowej zadłużonych gospodarstw. Warto więc, aby rząd zwiększył dostępność naszym rolnikom do preferencyjnych kredytów obrotowych, bo rolnicy muszą mieć środki na bieżącą produkcję – zaznaczał prof. Parzonko.

Zwiększamy czy ograniczamy produkcje zwierzęcą?

Ekspert z SGGW zwrócił uwagę na dużą rozbieżność opinii w kwestii podejścia do produkcji zwierzęcej.

Z jednej strony zwierzęta, w tym głównie bydło, uważa się za największych emitentów metanu, z drugiej natomiast, obecny unijny komisarz ds. rolnictwa za podstawowy cel stawia sobie zahamowanie spadku pogłowia w UE, w tym w Polsce. Jego zdaniem, polski Krajowy Plan Strategiczny, według którego będzie realizowana od przyszłego roku Wspólna Polityka Rolna, zawiera wiele rozwiązań, które będą temu sprzyjać. W moim odczuciu trudno jednak dopatrzyć się w tym planie spójnej strategii działań. Gros środków będzie dystrybuowana w sposób nieefektywny. Jakie jest uzasadnienie płatności dla posiadaczy krów, dla tych, którzy mają minimum 1 krowę i nie więcej niż 20? Jeśli konkurencyjność naszych producentów mleka ma się poprawić, to płatności powinny być kierowane do większych gospodarstw – zwracał uwagę profesor z SGGW.

image

Sytucja makroekonomiczna nie daje podstaw do kontynuacji wzrostów realnych cen mleka

FOTO: Magdalena Szymańska

Naukowiec krytycznie odniósł się także do wzmocnionej zielonej architektury, w tym do warunkowości, której spełnienie będzie decydowało o przyznaniu dopłat bezpośrednich. Dla producentów mleka problematyczne może być spełnienie normy GAEC 4, która wprowadza ustanowienie stref buforowych w odległości 3 m od cieków wodnych oraz normy GAEC 6, która nakazuje rolnikom utrzymywanie w okresie jesienno-zimowym pokrywy glebowej na 80% gruntów ornych. Trudna do stosowania będzie też norma GAEC 7 obejmująca zmianowanie i dywersyfikację. Może się ona przyczynić do ograniczenia areału uprawy kukurydzy, która jest istotna dla producentów mleka.

Magdalena Szymańska

24. kwiecień 2024 14:46